czwartek, 24 kwietnia 2014

Rozdział 3

Obudziłam się. Dzisiaj sobota. Leniwie wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Policzkek i nadgarstki zdobyły fioletowe siniaki. Wzięłam krótki prysznic i zakryłam siniaki za pomocą podkładu. Ubrałam czarną, kilka rozmiarów za dużą koszulkę i do tego zwykłe rurki. Chwyciłam małą torbę do której włożyłam najpotrzebniejsze rzeczy i udałam się do Starbucksa. Nie chciałam natknąć się w domu na ojca, głównie dlatego wyszłam z domu o 9 w sobotę. Nie ukrywajmy tego. Bałam się go. Nacisnęłam klamkę, a przyjemny dźwięk dzwoneczków oznajmił o moim przyjściu. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i ujrzałam siedzącego Zayna w kącie.
Nie zastanawiając się nad tym co robie ruszyłam w jego stronę. Lekko zestresowana, zdenerwowana i przestraszona odsunęłam krzesło znajdujące się obok niego i usiadłam na nim. Zayn podniósł wzrok znad czytanej książki i uśmiechnął się do mnie lekko.
-Cześć.-oznajmił jego chrypkowaty głos, a moje serce przyśpieszyło.
-Hej.-szepnęłam.
-Co robisz tak wcześnie?-spytał. Wzruszyłam ramionami nie chcąc go okłamywać. Odwróciłam głowę w bok chcąc rozejrzeć się po miejscu. -Co ci się stało w policzek?-usłyszałam cichy lecz stanowczy głos Zayna. Spojrzałam na niego przestraszona. Jego oczy były czarne, a ręce zaciskał w pięści. Zamknęłam oczy i pokręciłam głową. -Beatriz mów-syknął, a w moich oczach znalazły się łzy. Jego pięść uderzyła w stolik. Wzdrygnęłam się i spojrzałam na niego załzawionymi oczami. Jego wzrok odrobinę złagodniał. -Beti.-szepnął. Westchnęłam zrezygnowana.
-Ojciec mnie uderzył. -szepnęłam tak cicho, aby tylko on to usłyszał. Wstał gwałtownie z krzesła, chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia. Szłam ignorując nachalne spojrzenia ludzi. Nie wiedziałam co chce zrobić. Ciągnął mnie na parking, do chyba swojego auta. Bałam się go. Otworzył mi drzwi ze strony pasażera, a ja posłusznie usiadałam. Zapięłam pas i skuliłam się w sobie. Zayn wsiadł do auta i spojrzał na mnie. Jego oczy były czarne. Ruszył gwałtownie, a ja pisnęłam.
-Gdzie jedziemy?-szepnęłam.
-Do mnie.-syknął. Wzięłam głęboki oddech, odganiając łzy.
-Jestem silna. Poradze sobie.-oparłam głowę o szybę i zanim się zorientowałam odpłynęłam w objęcia Morfeusza.

                          «···»

Ciepłe, miękkie łóżko, w którym się teraz znajduje jest przesiąknięte zapachem Zayna. Otworzyłam gwałtownie oczy i usiadłam. Dlaczego Zayn tak się zdenerwował? To dziwne. Wstałam z łóżka i założyłam trampki znajdujące się obok niego. Wyszłam z pokoju. Rozejrzałam się po korytażu. Zeszłam na dół i udałam się do pokoju, z którego wydobywała się muzyka. W pokoju spał Zayn. Korzystając z okazji wyszłam z jego domu. Nie chciałam mu przeszkadzać, zawadzać. Jestem silna. Sama potrafie sobie poradzić. Na dworze było ciemno, zimno i padał deszcz. Zadrżałam, jednak nie cofnęłam się do ciepłego pomieszczenia. Wiatrł zawiał mocniej przez co drzwi zamknęły się z hukiem. Uciekłam, ale po jakiś 30 sekundach zwolniłam. Przyśpieszyłam kroku czując za sobą napastnika. Bałam się jak cholera. Skręciłam w jakąś uliczkę. Napastnik również to zrobił. Ślepa uliczka. Ze strachem w oczach spojrzałam na napastnika. Piany nastolatek.
-Zgubiłaś się kochanie?-spytał głaskając mój policzek. Odtrąciłam jego rękę, przez co uderzył mnie w polczek. Jego ręce znalazły się na moim biuście. Zaczął go pieścić. Zaczęłam się szarpać.-O nie, kotku. Tak to my nie będziemy się bawić.-warknął, a zaraz potem dostałam kolanem w brzuch. Syknęłam i opadłam na ziemie. Chłopak zaczął kopać mój brzuch. Po trzecim razie wyplułam krew znajdującą się w moich ustach. Już nawet nie czułam jego ciosów.
-Zostaw ją, kurwa.-warknął jakiś inny głos. Spojrzałam na niego przestraszona. Był zły. Bardzo zły. Podszedł do napastnika i zadał mu cios w twarz. Chłopak zachwiał się.
-Jeżeli jeszcze raz ją uderzysz. Znajdę cię i zabije. A teraz spierdalaj stąd.-chłopak posłusznie odszedł.Zayn podszedł do mnie. Wziął mnie na ręce. Zmarszczył brwi.
-Nie płaczesz.-szepnął. Lekko się uśmiechnęłam.
-Mówiłam. Jestem silna.-szepnęłam. Wzrok Zayna odrobine złagodniał.
-Wiem, że jesteś silna, słońce. Jednak nie chcę, aby coś Ci się stało. Nie chcę, abyś cierpiała.-pogłaskał mój policzek. Westchnęłam i przytuliłam się do jego torsu.

poniedziałek, 17 lutego 2014

WAŻNE

Wiem dopiero zaczęłam tego bloga, ale...
Nie mam weny na niego.
Wrócę kiedyś do pisania go.
Przepraszam.

Przepraszam Was.

czwartek, 6 lutego 2014

Rozdział 2

Rozdział dedykowany mojej Renacie. <3  W końcu się doczekałaś. XD

+Pozdrawiam Elizgę i Natalgę ;D
______________________________________
Jęknęłam głośno poczym rzuciłam koszulką o podłogę. Nie mam się w co ubrać. Spojrzałam na zegarek. Do wyznaczonej godziny spodkania zostało 30 minut. Westchnęłam i znowu podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej jedyną sukienkę jaką miałam oraz zwykle czarne baleriny. Z wybranym kompletem udałam się do łazienki. Ubrałam to co miałam ubrać i stanęłam przed lustrem. Nałożyłam delikatną warstwę podkładu, zrobiłam tak zwaną linie wodną oraz nałożyłam na powieki czarny cień. Na rzęsy naniosłam podwujną warstwę maskary. Włosy zostawiłam rozpuszczone.
Zadowolona przyjrzałam się efektowi. Wyglądałam całkiem ładnie. Skończyłam równo z czasem. Godzinę 17 wskazywał zegarek. Chwytając najpotrzebniejsze rzeczy takie jak telefon i portwel wsadziłam je do małej torebki. Przewiesiłam ją sobie przez ramię i ruszyłam w stronę parku. Po parku kręciło się mnóstwo osób. Starałam się znależć wzrokiem Zayna, lecz nigdzie go nie było. Usiadłam na ławce. Z nudów zaczęłam wystukiwać paznokciami nierówny rytm. W pewnym momencie ktoś przesłonił mi oczy. Pisnęłam.
-Spokojnie Bea.-zaśmiał się męski głos. Odetchnęłam z ulgą zdając robie sprawę z tego, że to tylko Zayn. Usiadł na ławce trzymając w ręce czerwoną różę.-To dla ciebie.-podał mi ją. Przyjęłam ją, a na mojej twarzy zakwitł rumieniec.
-Nie musiałeś.-szepnęłam zawstydzona. Nigdy nie dostałam od nikogo kwiatów. Nigdy.
-Och, to nic takiego-uśmiechnął się szeroko ukazując rząd białych zębów. Zmrużyłam oczy, zauwarzając zmiane w jego wyglądzie. Jego włosy.
-Gdzie twoje pasemko?-nieśmiało dotknęłam jego rozczochranych włosów.
-Jest doczepiane. -westchnął i przeczesał swoje włosy.
-Podobało mi się.-oświadczyłam.
-Kiedyś sobie takie zrobie. Specjalnie dla ciebie.
Zachichotałam nerwowo, a na moją twarz wpłynął znów rumieniec.  Zayn zachichotał na jego widok.
-Uroczo ci z rumieńcami.-oświadczył nadal chichocząc. Gdy się uspokojił dodał.-Opowiedz mi coś o sobie.
-Więc jestem hiszpanką, mam 16 lat i mieszkam tu w Bradford. Moje życie nie jest wcale jakieś szczególne. Nie mam za bardzo o  czym opowiadać.-westchnęłam.
-Naprawdę masz 16 lat? Wyglądasz na starszą.
-Och, dziękuję. No mam prawie 17 lat. Teraz ty coś powiedz.
-Jestem mulatem co pewnie zauważyłaś, oraz mam 23 lat i mieszkam tu w Bradford.-zachichotał.-Opowiedz mi coś więcej o sobie.
-To może zagarajmy w pytania? Wzajemnie dowiemy się czegoś. Dobrze?-spytałam. Kiwnął głową. -Ulubiony kolor?
-Czarny, a twój?
-Niebieski.

                       ~***~

-Wiesz już trochę późno.-oznajmiłam. Słońce powoli zachodziło tworząc pomarańczowo-żółte smugi na niebiea
-Odprowadzić cię?-spytał lekko się uśmiechając. Nie chciałam aby wiedział gdzie mieszkam. Nie chciałam aby wiedział jacy są moi rodzice.
-Nie trzeba.-wymusiłam sztuczny uśmiech.
-Na pewno?
-Tak, nie trzeba. To...do zobaczenia.-chciałam odejść, lecz ten chwycił mój nadgarstek, obracając mnie ku sobie. -Co?-szepnęłam. Nie odpowiedział, tylko przytulił mnie do siebie. Przez krótką chwile nie odwzajemniałam uścisku, lecz po chwili wtuliłam się w niego, obejmując swoimi rękami jego talie.
-Do zobaczenia.-mruknął i pocałował moje włosy.
-Cześć.-szepnęłam i odeszłam.
Otworzyłam drzwi do domu, a woń papierosów oraz alkocholu dotarła do mnie. Weszłam do salonu gdzie siedzieli rodzice.
-Gdzie ty byłaś?-warknął ojciec podchodząc do mnie.
-U kolegi.-ścisnął moje nadgarstki mocno je ściskając. Do oczu napłynęły mi łzy.
-U kogo?-wycedził przez zaciśnięte zęby.
-U kolegi.-jęknęłam gdy poczułam mocny siarczysty policzek wymierzony przez mojego ojca. Łzy zaczęły spływać po moim policzku.
-U jakiego kolegi?
-Puść mnie.-warknęłam zdobywając się na odwagę. Wyszarpnęłam ręce z jego uścisku i uciekłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na zamek, poczym bezwładnie opadłam na podłogę płacząc.

 

                          ~*~

Czytasz=komentujesz! ;D

niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 1

Każdy dzień jest dla mnie okrutny. A to wszystko, iż pochodze z biedniejszej rodziny. Ludzie są strasznie nietolerancyjni. To okropne, gdyż ja też mam uczucia i cholernie boli mnie to jak inni wyzywają mnie, straszą lub śmieją się ze mnie. Chodze do normalnego liceum w Bradford. Liceum jak liceum, nie ma w nim nic szczególnego. Każdy należy do jakiejś grupy. Każdy oprócz mnie. Jestem odrzudkiem. Nikt mnie nie lubi. Nie mam żadnych przyjaciół.
Moja rodzina. Nie mogę nazwać tego nawet rodziną. Ojciec oraz matka są uzależnieni od alkocholu. Do tego zdradzają się nawzajem. Jednak mam babcię. Pani Flowers to cudowna osoba, którą traktuję jak prawdziwą babcię. Jest ona tak wspaniałą osobą, aż trudno to sobie wyobrazić. 
Westchnęłam cicho, i spojrzałam na budzik. 6.50. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy, wyjmując ciemne przetarte na kolanie spodnie oraz czerwoną bokserkę. Ponieważ na dworze było ciepło nie ubierałam żadnej bluzy. Swoje blond włosy zostawiłam rozpuszczone. Nie nakładałam makijażu. Nie potrzebowałam go. Ubrałam czarne adidasy, chwyciłam torbę i zbiegłam do kuchni, chwytając 2 mandarynki.
Wyszłam z domu przed czasem, jak zwykle zresztą. Włożyłam do uszu słuchawki, oraz na swoim mało modnym telefonie puściłam muzykę. Mrucząc pod nosem piosenke Crissa Angela-Mindfreak, doszłam do szkoły. Ten budynek był...normalny. Jego dominującym kolorem był szary. Westchnęłam cicho i udałam się do damskiej szatni, czekając na zajęcia w-f. Do lekcji pozostało 30 minut, więc usiadłam na ławce, opierając głowe o sciane, myśląc o tym całym popieprzonym życiu. Dzisiaj mieliśmy mieć nowego pana od w-f, oraz nową dziewczynę i chłopaka w klasie.
10 minut przed dzwonkiem na lekcje, zaczęłam przebierać się w strój. Nigdy nie lubiłam tego robić przy innych. Poprawiłam bandamę na ręce, ukrywając skutki cięcia się i wyszłam z szatni, przedtem chowając swoje rzeczy w małej szafce. Ludzie zaczęli schodzić się do szatni. Zignorowałam ich spojrzenia i udałam się na sale, biorąc piłkę do siatki i trenując odbicia. Gdzieś po 5 minutach w sali było więcej osób. Odstawiłam piłkę, siadając na ławce, czekając na nauczyciela. Do sali wszedł chłopak, a dziewczyny zaczęły szeptać pod nosem oraz poprawiać swój wygląd. Nie rozumiejąc ich zachowania spojrzałam w tamtą stronę, a serce na moment mi stanęło. Z otworzonym zeszytem, na przeciwko nas stał mężczyzna. Przepiękny mężczyzna. Ciemne włosy, z blond pasemkiem na grzywce były postawione do góry. Karmelowe oczy idealne pasowały do jego karnacji, do tego soczyste malinowe usta. Wyglądał jak chodzący Bóg. On ma być naszym nauczycielem? Przecież, żadna się nie skupi na w-f.
-Witajcie dziewczęta-powiedział, skanując każdą twarz, włącznie z moją.-Jestem waszym nowym nauczycielem. Nazywam się Zayn. Zayn Malik. Jako iż jeszczcze się nie znamy zaczniemy od przedstawienia się. Zacznijmy od ciebie.-wskazał na mnie palcem, a ja jak posłuszne zwierze wstałam i wydukałam swoje imie i nazwisko.
-Beatriz Serverra.-szepnęłam.
Tak jestem hiszpanką. Spojrzałam na nauczyciela, lecz ten przyglądał się reszcie dziewczyn. Och.
Gdzieś po 10 minutach, wszystko zostało omówione. Nauczyciel dał nam reszte lekcji na porobienie tego na co mamy ochote. Aktualnie wszystkiego mi się odechciało, więc usiadłam na najbardziej oddalonej ławce, przyglądając się grze w siatkówkę chłopaków. Czułam na sobie czyjś wzrok. Zdezorientowana spojrzałam na Zayna rozmawiającego z Barbie. Ugh jak ja nie cierpie tych suk. Warknęłam cicho i schowałam głowę pomiędzy nogami.
Może moja nienawiść, wzięła się stąd iż one mają wszystko czego zapragną? To takie wkurzające. Nigdy nie miałam czegoś na czym można było skupić uwagę. Łzy zebrały się w moich oczach, lecz nie mogłam pozwolić im wypłynąć. Nie przy nich wszystkich. Wstałam z ławki i bez słowa wybiegłam z sali. Wbiegłam do łazienki i zamknęłam się w niej. Oparłam ręce o zlew i przymknęłam oczy.
-Jestem żałosna.-szepnęłam sama do siebie, a jedna łza spłynęła po moim policzku. Po chwili do drzwi łazienki, ktoś zapukał.
-Chwilę.-szepnęłam. Nie byłam pewna czy ten ktoś usłyszał to co powiedziałam, lecz pukanie ucichło.  Odkręciłam kran i opukałam twarz zimną wodą. Nie chciałam aby ktoś widział, że płakałam. Otworzyłam drzwi i nie patrząc na ów osobę udałam się do szatni. Usiadłam na ławce podciągając nogi pod brodę. Ktoś usiadł obok mnie.
-Co się stało?-spytał męski, seksowny głos. Spojrzałam na niego i ujrzałam Zayna. Zmarszczyłam brwi.
-A po co ci to wiedzieć?-szepnęłam,
chowając twarz w dłoniach. Chwycił moje nadgarstki, odciągając je od mojej twarzy i puścił je swobodnie, wzdłóż mojego ciała.
-Powiesz mi co się stało?-spytał ponownie. Spojrzałam na jego twarz, którą zdobił uśmiech.
-Raczej nie.
-Dlaczego?-uniósł brwi.
-Och, no proszę ciebie. Nie znamy się. Nie mam zamiaru ci się zwierzać.
-Dobra to może zacznijmy od nowa. Jestem Zayn, a ty Beatriz.-podał mi rękę, więc lekko ją uścisnęłam.
-Nie lubię gdy ktoś mówi na mnie Beatriz. Mów mi Bea lub Tri.-uśmiechnęłam się lekko.
-Okej, więc Bea powiesz mi co się stało?
-Nie.
-No, ale się znamy.-jęknął.
-Znamy się, ale to nie zmienia faktu, iż wciąż jesteś moim nauczycielem.
-Zapomnijmy o tym, okej? Zachowujmy się jak kumple. Zmrużyłam oczy.
-O...okej?-powiedziałam bardziej pytająco.
-Więc co robisz po szkole?
-Hm...nie mam żadnych planów.
-Więc może chciałabyś wybrać się ze mną na spacer?
Ja? Z tobą? Boże.
Przełknęłam głosno ślinę i po chwili namysłu rzekłam.
-Okej.





Bea.